czwartek, 22 października 2015

Po 1 w Moskwie i Warszawie, Lech XVI na tropie i apel do...

Dzisiaj kolejny wpis w stylu "3 in 1". Wspaniałe dwa wieczory piłkarskie z Ligą Mistrzów,a także
z Ligą Europejską obfitowały nam w niespodzianki. Dużo ciekawych zagrań, zwroty akcji, granie
w siatkówkę piłką nożna i zwycięstwo Dumy Wielkopolski. To i kilka innych czynników sprawiło, że tą kolejkę europejskich pucharów naprawdę przyjemnie się oglądało. Wstęp piszę nie znając wyniku ostatniego spotkania, które mam nadzieję obejrzeć, a więc batalii pomiędzy warszawską Legią i belgijskim Club Brugge.
Edit: Już poznałem, ale o tym nieco niżej... :)

 źródło

1. Zaczniemy od wczorajszego spotkania w którym drużyna Manchesteru United wybrała się w daleką podróż do dalekiej, zimnej Moskwy. Tam, miejscowe CSKA zdołało wywalczyć jeden punkt w starciu z angielską drużyną. Sam wynik mógłby się okazać niezwykle zaskakującym faktem, gdyby nie jeden czynnik. W najbliższą niedzielę United czeka wielki mecz, Derby Manchesteru. Prawdopodobnie z tego powodu nie zobaczyliśmy na boisku, w ten środowy wieczór Juana Maty czy choćby Matteo Darmiana. Miejsce tej dwójki zajęli: wychowanek Czerwonych Diabłów Jesse Lingard, a także ekwadorski skrzydłowy/obrońca Antonio Valencia. Co ważne, ten drugi zanotował asystę przy bramce dającą remis.
 Diabły przez większą część spotkania zdominowały rywala grając długo piłką i starając się nie dopuścić do jej straty. Niestety to moi ulubieńcy pierwsi musieli wyciągać futbolówkę z siatki. Zdarzenie z 15 minuty sprawiło, że kibice gospodarzy, którzy zjawili się na stadionie Chimki, mogli wystrzelić z radości w powietrze. Przy straconej bramce można wyróżnić wskazać palcem dwóch winowajców. Anthony Martial, który zalicza moment nieuwagi, myśląc pewnie, że znajduje się na boisku do gry w siatkówkę, zagrywa piłkę ręką we własnym polu karnym. Sędzia wskazuje na wapno. Do piłki pewnym krokiem podchodzi zawodnik gospodarzy Eremenko. Uderza i... Wspaniale broni David De Gea po raz kolejny, wydawałoby się, ratując skórę swojej drużynie, ale nie... Phil Jones na chwilę odpłynął myślami do ciepłych krajów i pozwolił, by Seydou Doumbia go wyprzedził i z najbliższej odległości wpakował piłkę do bramki Manchesteru. Tak jak w tej sytuacji, nie powinien grać żaden obrońca na tym poziomie. Oczywisty błąd Jonesa, choć będąc zupełnie uczciwym i szczerym, w moim odczuciu jedyny poważny. To nie był wyśmienity mecz Anglika, ale jego gra wyglądała solidnie. Przy odrobinie szczęścia, no i zdrowia może się rozwinąć w klasowego środkowego obrońcę.
Wracając do tego przez którego doszło do rzutu karnego czyli młodego Martiala, zdołał on się zrehabilitować w 65' wykorzystując idealne dośrodkowanie Valencii wprost na głowę. Strzał z okolic 11 metra. Czapki z głów.Warto zwrócić uwagę, że młody Francuz po raz kolejny wystąpił na lewym skrzydle, ustępując miejsca na "9" Wayne'owi Rooneyowi. Takie wpychanie na siłę kapitana United do pierwszej jedenastki, który ewidentnie jest bez formy, nikomu nie wyjdzie na dobre- zwłaszcza Martialowi. Anthony potrzebuje grać na szpicy, bo tam najlepiej się odnajduje i innej opcji dla niego nie ma. Rooney? Dać mu odpocząć i przemyśleć kilka spraw. Kilka występów na ławce być może dobrze mu zrobi.
Ja ciągle czekam, aż odpali kolejny tegoroczny nabytek- Mamphis Depay. Gość o niesamowitym potencjale i repertuarze zagrań. Drybling przeciwko obrońcy, dwóm, uderzenie, siła, dośrodkowanie to jest to czego potrzeba na lewej flance i to może nam dać Holender. Niestety... W ostatnim czasie swoją grą bliżej mu do kolegów z Reprezentacji Holandii, którzy pojadą obejrzą Euro 2016 w TV. Dlaczego Depay wciąż nie może odpalić? Kwestia aklimatyzacji czy głowy, a może podejścia Louisa Van Gaala. Wydaję się, że największy wpływ ma sposób bycia Holendra, a więc opcja dwa- głowa. Jak na razie nie pomogła pogadanka z legendą United i obecnym asystentem Bossa*- Ryanem Giggsem. Zobaczymy co będzie dalej.
 Wracając do samego meczu przeciwko Armiejcom na uwagę i wyróżnienie zasługuje Morgan Schneiderlin. W ostatnim czasie wskoczył na wysoki poziom i na prawdę został szefem środka pola Manchesteru United. Świetna gra w destrukcji i asekuracja rywali, gorzej z grą do przodu, której właściwie nie ma.. Szkoda, bo jest zawodnikiem, który potrafi kropnąć z dystansu...
Co do gry drużyny jako całości, widać w United powolną zmianę stylu gry. To już nie jest niewielka przewaga w posiadaniu piłki i szybkie wyjście z akcją ewentualnie oczekiwanie na kontrę. Pod wodzą LVG zawodnicy Manchesteru próbują dłużej utrzymać się przy piłce, zmusić rywala do biegania, uśpić ich czujność i w decydującym momencie wyprowadzić cios. Tak to niby wygląda,
ale gorzej z efektywnością tego stylu. Obecne United bardziej przypomina Barcelonę (oczywiście w granicach rozsądku) niż zwycięskie United Sir Alexa Fergusona. Dlaczego akurat Barcelonę? Powody wymienione u góry plus posiadanie piłki w meczu przeciwko CSKA Moskwa to 62% do 38% na korzyść United.
Teraz wypada czekać na Wielki Mecz, który odbędzie się w niedzielę pomiędzy Manchesterem United i Manchesterem City. Spodziewajcie się ognia. Czy Czerwone Diabły zagrają tak jak przeciwko Arsenalowi Londyn? Czy też wzniosą się na wyżyny i poprowadzone przez Martiala, Herrere, Mate i De Gea zdołają pokonać rywali z niebieskiej części Manchesteru??



źródło

2. Kolejnym meczem o którym będzie mowa dzisiaj to starcie Fiorentiny z Lechem XVI Poznań. Uch... Co tu można powiedzieć? Kilku bukmacherów poszło chyba dzisiaj z torbami i najbliższą noc spędzą pod mostem ewentualnie właśnie kończą wiązać pętlę na swojej szyi czy skaczą z mostu... To czego dokonał(a) dzisiaj Amica Lech Poznań to było coś niewiarygodnego. Zrobili coś co przeczy prawom fizyki, coś czego nie przewidziałby nawet Nostradamus czy inny tam Wróżbita Maciej. Czerwona Latarnia "Najmocniejszej Ligi Świata" polskiej Ekstraklasy, drużyna z której na każdym kroku wszyscy cisną olbrzymią bekę, która w obecnej formie przejebałaby z kretesem próbowałaby walczyć o korzystny wynik nawet z Kłodnicą Gliwice (przy całym szacunku dla tego zespołu, to na pewno utalentowani piłkarze), co zrobiła?! Wygrała! Z kim? Pff... Z taką tam Fiorentinką... Oh, wait... Z A.C. Fiorentina- z klubem, który po raz pierwszy od bodaj 15 lat jest na szczycie Serie A, z klubem, którego obecnie mogą i powinni się obawiać rywale z włoskiej ligi. I to nie jest ważne, że Fiora grała bez Nikoli Kalinicia czy Kuby Błaszczykowskiego. Liczy się sam fakt. Nie byli faworytami, ba oni mieli zostać rozwalcowani przez włoską drużynę, a tymczasem wygrali. Wniosek jest jeden: polska ekstraklasa jest za słaba dla zawodników Lecha i nie chce im się w niej grać, więc przegrywają...
Tak już zupełnie na serio... Teraz Lecha trzeba uważnie obserwować. Mogą i powinni wykorzystać to zwycięstwo i na fali tego tryumfu zacząć wspinaczkę w górę tabeli. Roboty mają od groma, ale w końcu nie za darmo w zeszłym sezonie zostali Mistrzem Polski. Zmiana szkoleniowca jak na razie przyniosła efekty w postaci remisu i zwycięstwa. Co będzie dalej przekonamy się w najbliższej kolejce, a także reszcie rundy jesiennej. Jedno jest pewne: Jeżeli Lech XVI znowu zacznie wygrywać zakończy się pewna epoka śmieszkowania i kolejne dni znów staną się szare i nijakie... Aha, jeszcze tak na zakończenie... To jest chyba najlepszy komentarz odnośnie dzisiejszego wyczynu Kolejorza:




3. W ten sposób moi drodzy dotarliśmy już do ostatniego spotkania, wspomnianej już wcześniej Legii Warszawa z Club Brugge. Wynik 1-1 w mojej ocenie jest rezultatem słabym... Jak mam być szczery to liczyłem na więcej... Jednakże patrząc na przebieg spotkania, a także na statystyki, wydaję się on być sprawiedliwy. Posiadanie piłki rozłożone po równo. Bramka stracona po rzucie rożnym,
po błędzie obrony. Żaden z zawodników formacji defensywnej nie zablokował strzelca bramki De Fauwa mimo, że ten był odwrócony plecami do bramki w momencie, gdy piłkę wybijał Dusan Kuciak. Mimo to zareagował znacznie szybciej niż polscy zawodnicy i to on mógł cieszyć się ze strzelonej bramki.
To co mi się podobało w Legii to naprawdę dobra gra w defensywie. Bardzo ładnie i przede wszystkim skutecznie zastawiali pułapki ofsajdowe przez co niwelowali zagrożenie ze strony Brugge. Trzeba przyznać, że Belgowie mieli kilku na prawdę szybkich zawodników w swojej ekipie. Pierwsza połowa na korzyść belgijskiej drużyny, w drugiej zaś do głosu doszli zawodnicy stołecznego klubu. Zaraz po gwizdku rozpoczynającym drugą połowę Legia przeprowadziła naprawdę ładną akcję, ale Michał Kucharczyk zachował się fatalnie nie dał rady wykorzystać stuprocentowej sytuacji. Jednakże chwilę później, po kolejnej fajnie stworzonej akcji, ten sam Kucharczyk wykorzystuje dośrodkowanie Ivana Trićkovskiego i doprowadza do wyrównania. Trzeba stwierdzić, że gdyby tego nie trafił to naprawdę te jego powołania do Kadry Narodowej,
w moim przekonaniu, byłyby po prostu śmieszne... No, ale ja jestem nikim znanym
i opiniotwórczym, a Kucharczyk jednak strzelił.
Na największe wyróżnienie z drużyny Legii zasługuje chyba dzisiaj Stanisław Czerczesow.
Zmiany, których dokonał na drugą połowę okazały się na prawdę dobrymi ruchami. Gra Legii zaczęła w końcu jakoś wyglądać...
Smutne było to, że pod koniec zawodnicy belgijskiego klubu zaczęli naprawdę ostro grać, co kończyło się tym, że co chwile któryś z naszych zawodników przyglądał się murawie z bliska... Gdyby ten mecz potrwał nieco dłużej to- przy braku reakcji sędziego- mogłoby się to naprawdę źle skończyć.
Stracony gol, zdobyty gol, remis czyli pierwsze punkty w tegorocznej Lidze Europejskiej. Gra w drugiej połowie lepsza niż w pierwszej. Tyran Staszek ma wiele do poprawy w sposobie gry swojej drużyny.

Tak o to kolejny wpis ląduje ode mnie prosto dla was. U mnie już jest późno w nocy, ewentualnie wcześnie rano, ale chce wam coś jeszcze powiedzieć. W zasadzie nie wam. To apel w sumie będzie.
Niniejszym APELUJE do REDAKCJI SPORTOWYCH Canal + oraz Eurosportu o wypierdolenie na zbity pysk(ewentualnie o zamykanie ich w szafie na czas wydarzeń piłkarskich) grzeczne podziękowanie za współpracę przy komentowaniu panom: Jagodzie i Żelkowi, a także temu panu co zwykle komentuje rozgrywki młodzieżowe na Eurosporcie... Sam... Pierwszych dwóch panów nie szło słuchać, w szczególności pana Wojciecha Jagodę. Rozumiem i nie kwestionuję tego, że mogą posiadać wiedzę na temat piłki nożnej większą niż moja, ale jako widz i słuchacz cierpię katuszę słuchając takiego bełkotu... Naprawdę... Zajmijcie się realizacją studia czy co wy tam możecie jeszcze robić albo idźcie na ryby... Tylko nie pierdolcie głupot...
Jedyna para komentatorów, która trzymała poziom to ta z meczu Lecha. Nie pamiętam nazwiska głównego komentatora, ale pana Grzegorza Mielcarskiego szanuję za trafne wypowiedzi już od 1410 roku. Zawsze celnie, zawsze na temat i nie truje dupy tylko mówi krótko, ale wiadomo o co mu chodzi i co nam chce przekazać.
Przypadek tego pana z Eurosportu jest dla mnie zaskakujący, bo lubiłem go zawsze słuchać oglądając wschodzące gwiazdy, natomiast tu, w parze z legendarnym Andrzejem Strejlauem po prostu drażnił moje uszy. Uważam za absolutny brak profesjonalizmu, gdy ekspert omawia akcję, a główny komentator w tym samym czasie pieprzy o ciekawostkach... Litości... Zamiast dać się wypowiedzieć panu Andrzejowi to ten mówi coś co w ogóle, w danym momencie nie jest istotne.
Tak więc panowie: Jagoda, Żelek i Ten Co Sam Młodzieżówkę Komentuje, na pięcie tył zwrot i do domu. Schować mikrofony gdzieś głęboko w kufry i pozwolić pracować ludziom, którzy mają na ten temat wiedzę i umiejętności, bo mądrego i dobrze mówiącego to, aż miło posłuchać. Pozdrawiam.

Uff... No i się uruchomiłem jednak, ale na dziś wystarczy... Padam na pysk. Lecę spać, bo jutro mam gadkę na temat pracy. Trzymajcie kciuki i wypatrujcie na dniach kontynuację Serii TOP TEN.

C.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Polecane

Uwolniona myśl

Zastanawialiście się kiedyś nad własnym życiem? Pewnie bardzo często, co? Wyobraźcie sobie, że mieszkacie w obcym kraju... Sami... Idzieci...